Elektroniczny papieros wraz z popularnością wzbudzał coraz więcej dyskusji. Jego obecność w przestrzeni publicznej przestała być tolerowana. Ludzie uważali, że urządzenie posiada takie same właściwości jak zwyczajny papieros. Przypisywali urządzeniu wszystkie negatywne cechy. W rzeczywistości e-papieros działa całkowicie inaczej. Nie dochodzi w nim do spalania. Wewnątrz urządzenia znajduje się specjalny płyn z nikotyną, który po podgrzaniu zamienia się w mgiełkę. Użytkownik może ją wdychać tak samo, jak dym z tradycyjnego papierosa. Urządzenie również zaspokaja głód nikotynowy w takim samym stopniu. Zdaniem producentów i sprzedawców elektroniczny e-papieros jest jednak całkowicie bezpieczny dla otoczenia i zdrowia. W tym przypadku trudno jednak dokonać wiarygodnej oceny. Dotychczasowe badania wciąż trwają i nie dały na ten temat jednoznacznej oceny.
Zdrowy rozsądek
Palenie elektroniczne będzie zdobywało coraz więcej zwolenników. Jego przeciwnicy nie zamierzają się jednak poddawać. Skuteczne lobbowanie wielu środowisk przyśpieszyło rozpoczęcie prac przez rząd nad ustawą o ograniczeniu dostępu do e-papierosów. Wyniki prac nie są jeszcze znane, ale można spodziewać się odczuwalnych zmian. Najwięcej stracą zapewne zwyczajni użytkownicy, którzy będą musieli ponosić większe koszty. Zyskają koncerny tytoniowe oraz państwo, które na elektronicznym paleniu dotychczas nie zarabiało. E-papieros nie był uznawany za wyrób tytoniowy i nie podlegał akcyzie.
